AKTUALIZACJA DO WPISU sprzed dwóch lat! 🙂 Zapomniałem, że już kiedyś o tym pisałem!
Z Fiszem tak mam, że gdzieś nagle przypomnę sobie jakiś kawałek, a potem siedzę na YouTube i wyrywkowo słucham jego ( i jego brata w sumie też) twórczości. Czerwona Sukienka, Prosto w Ogień, Jak Dynamit, Zwierzę bez nogi, Ślady, Pył, Zwiedzam Świat… I nagle okazuje się, że słucham znowu całego ostatniego albumu (choć kurde chyba właśnie wyszedł nowy w ten weekend).
Mamut jest nietuzinkowy, mamut jest mięciutki i ciepły – ma dwa lata, ale wtul się w niego i cię pochłonie w swej gęstej przeplatanej bitami sierści.
Jest tu tak dużo stylów, kształtów i barw. Genialne dźwięki od Emade, świetne teksty śpiewane, rymowane, deklamowane, nucone przez Fisza. W Pyle i Śladach gościnnie przepiękne wokale Justyny Święs. Wróć! Ona jest też w kawałku wróć! Pięknie się komponuje wokalnie z Fiszem. Nie wkręciłem się jakoś w jej zespół The Dumplings, ale może trzeba by spróbować.
Pył już zaczyna wysoki poziom tego albumu. Jest soczyście, bity pięknie mlaszczą. Genialne bity w kawałku Bieg– nie wiem czy to nie mój ulubiony dźwiękowo – szczególnie te momenty nagłej ciszy, które idealnie wkomponowują się w całość. Do tego tekst – tak bardzo oczywisty, ale tak potrzebny do przypomnienia sobie co jest ważne w naszym życiu.
Gdy słuchałem tego albumu pierwszy raz jadąc autem z mojego ulubionego Muzartu najbardziej zwrócił moją uwagę numer Zwiedzam Świat – jest tak pozytywnie zakręcony – połączenie dźwięków z Comodorre, Spectruma. Świetny numer by się trochę wyluzować i pobujać.
Wojna – cudny numer, ale taki duet musiał się udać. Niepokojące przerwane dźwięki skrzypków, wpływy Massive Attack – duszno, ciężko. Chwilę potem jest nostalgicznie, ale wciąż smutno w Śladach. Cudowny tekst, tak bardzo namacalny, wystarczy zamknąć oczy i jesteś w tej fiszowej bajce.
Tęsknicie za Fiszem z okresów początków kariery – tak właśnie kojarzy mi się numer Dzień Dobry – spokojnie mógłby się znaleźć na Na Wylocie. Instrumentalny Mamut kojarzy mi się jakoś z Bowiem.
Pominąłem Zemstę i Karate – dobre kawałki, jest jednak jeden numer, który spokojnie mogę pominąć. Ostatni na płycie Piwnica – ja jestem cierpliwy i lubię nietypowe dźwięki i konstrukcje ale nie dociera jednak do mnie ten chaos. Mam jeszcze jeded powód nie polubienia tego utworu. Tekst – gdy go zobaczyłem w książeczce wydawał się taki dobry – tak bardzo czekałem na ten kawałek – a tu wchodzi ten pokrak, którego nie mogę ogarnąć. Jest tu coś niepokojącego – coś intrygującego, ale nie wiem jeszcze z czym to się je
Bardzo dobry album. Co tu dużo gadać. Trzeba się zaopatrzyć w nowy. Ma już ktoś?
Ja też jeszcze nie, ale na pewno się skuszę. Ciekawostka, na basie na płycie zagrał Marcin Pendowski, który miał krótki epizod w roli nauczyciela w naszej szkole 🙂
ale bajer! na której? Mamucie czy tym nowym?
na tym nowym.